Nasz wspólny wyjazd na obóz miał przede wszystkim charakter integracyjny, od początku roku szkolnego 2014/2015 dołączyło do naszego grona wielu nowych wychowanków. Założenie było proste: wyjazd integracyjny miał dostarczyć wychowankom niezapomnianych wrażeń w sposób na tyle przystający do ich predyspozycji, aby zmotywować ich do bardziej efektywnej pracy socjoterapeutycznej. Już samo uczestnictwo w wyjeździe integracyjnym pozwala lepiej poznać nie tylko siebie nawzajem, ale i swoje możliwości. W trakcie integracji wychowankowie często ujawniają niezauważone dotąd przez kadrę pedagogiczną predyspozycje zarówno w wymiarze indywidualnym jak i grupowym. Celem dobrze zorganizowanego czasu na wyjeździe było, by chłopcy wrócili wypoczęci, pełni sił i zapału do dalszej pracy nad sobą a także poznaniu nowych miejsc i nabyciu nowych umiejętności.
Z Internatu w Ludwinowie wyjechaliśmy w niedzielę 12 października w godzinach wieczornych. W Łebie byliśmy dnia następnego w godzinach porannych. Zakwaterowaliśmy się w dwóch domkach oraz trzech campingach blisko portu, pomimo zmęczenia podrożą od razu poszliśmy zwiedzać okolicę. Łeba to jedna z najpopularniejszych miejscowości wypoczynkowych na polskim wybrzeżu, położona jest w północnej części powiatu lęborskiego pomiędzy jeziorami Łebsko i Sarbsko, przy ujściu rzeki Łeby do Morza Bałtyckiego w otulinie lasów Słowiańskiego Parku Narodowego oraz Rezerwatu Mierzei Serbskiej.
Każdego dnia wychowankowie musieli samodzielnie z niewielką pomocą wychowawcy bądź kierownika przygotować posiłki dla siebie i kolegów cel – nabycie nowych umiejętności i poczucia odpowiedzialności za grupę.
Codziennie korzystaliśmy z uprzejmości pobliskiej stadniny koni „więcej radości w siodle nad morzem” w Nowęcinie koło Łeby. Grupa 10 wychowanków pod opieką wychowawcy Katarzyny Pciak chodziła do stadniny.
Głównym celem pracy w stadninie było poznanie konia od podkowy. Chłopcy bardzo chętnie pomagali w pracach przy stadninie, w boksie oraz przy samych koniach.
Wielu z naszych wychowanków oznajmiło, iż mają już pomysł na czas i prace w wakacje otóż będą chcieli dorabiać sobie w stadninie. Praca ta nauczyła ich pokory, gdyż dowiedzieli się od właścicielki, że 1 godzina jazdy konnej to 5 godzin pracy fizycznej. Pomimo tego nasi chłopcy zostali wynagrodzeni za chęć do pomocy i mogli dosiąść konia.
To nie koniec atrakcji obozu, wychowawca Marcin Turowski wtajemniczył wychowanków w zabawę terenową miast turystycznych GEOCACHING…
Geocaching to gra terenowa, która polega na poszukiwaniu ukrytych skrytek, założonych przez innych uczestników. Do dyspozycji mamy opis/scenariusz + ewentualne wskazówki, dotyczące miejsca ukrycia skrytki, oraz dokładne współrzędne geograficzne. Każde miejsce zawiera dziennik odwiedzin zwany logbookiem, do którego wpisują się kolejni znalazcy, oraz opcjonalne fanty na wymianę.
Nasze skrzynki ukryte były w miejscu, o którym do niedawna jeszcze mało kto wiedział, choć co roku przechodziło obok kilka setek tysięcy ludzi w drodze na wydmy. Na Starym Cmentarzu Ewangelickim, do którego się udaliśmy w celu znalezienia skrzynek, poza kilkoma nagrobkami znajdował się również obelisk z napisami w czterech językach: kaszubskim, niemieckim, polskim i łacińskim – „Pamięci Gminie Ewangelickiej”.
Same skrzynki, które były naszym celem ukryte były kilka metrów od samego cmentarza. Chłopcy sumiennie podeszli do zadania i całą grupą zabrali się za poszukiwanie. W niedługim czasie znaleziona została pierwsza skrzynka a w chwilę później kolejna.
Wychowankowie z niecierpliwością zabrali się za otwieranie znalezionych pudełek i oglądanie ich zawartości.
Znalezienie skrzynek było dla chłopców sporym zaskoczeniem podobnie jak miejsce i sposób w jaki zostały ukryte, ponieważ jak sami stwierdzili niespodziewani się, że podczas spaceru można iść szukać „ukrytych skarbów”.
Kolejnym wydarzeniem były odwiedziny w oceanarium, gdzie mogliśmy zobaczyć drapieżniki morskie takie jak: żywe rekiny, mureny, skrzydlice, piranie, płaszczki i inne zwierzęta z raf koralowych, tropikalnych oceanów, mórz, rzek i jezior a także słynne NEMO na żywo.
Magiczny, podwodny świat pozostanie długo w naszej pamięci, ponieważ nie tylko widzieliśmy okazy akwarystyki słodkowodnej i morskiej, ale również uczestniczyliśmy w karmieniu kręgowców wodnych.
Codzienną przyjemnością był również spacer, który okazał się wielkim doświadczeniem. Nie miało znaczenia, gdzie nogi nas poniosą, bo w każdym zakątku nadmorskiego miasta odkrywaliśmy coś nowego.
Główna atrakcja turystyczna Łeby to Ruchome Wydmy, aby do nich dotrzeć chłopcy musieli pokonać około 10 kilometrów, mimo zmęczenia byli zaskoczeni rozmiarami wydm, pojawiało się nawet zdziwienie takie rzeczy są w Polsce?
Przepiękny pustynny krajobraz, unikatowy w Europie, znajduje się na obszarze Słowińskiego Parku Narodowego, między jeziorem Łebskim, a morzem. Miejsce to ze względu na swoją charakterystykę często nazywane jest także polską Saharą. Podczas wizyty chłopcy byli zaskoczeni rozmiarami wydm, największa – Łęcka mierzy około40 metrów. Było to także świetne miejsce do podziwiania otaczającego krajobrazu. Wychowankowie czerpali dużo przyjemności ze wspinania się na wydmy, co wymagało od nich dużo wysiłku fizycznego oraz możliwości turlania się ze zdobytych szczytów.
W drodze na wydmy zwiedziliśmy także muzeum wyrzutni rakiet. Znajduje się ono na terenie dawnego niemieckiego poligonu doświadczalnego, na którym testowano prototypy różnego typu rakiet. Poza atrakcjami turystycznymi kondycję podtrzymywaliśmy sportowo na profesjonalnym boisku ORLIK. Była to świetna okazja, aby wychowankowie, którzy występują w lidze piłkarskiej pozostali w cyklu treningowym.
Wieczory były świetnym czasem aby chłopcy pograli w gry planszowe, dzięki którym mogli rozwijać swoje umiejętności np. planowania czy negocjowania oraz koncentracji. Dużym zainteresowaniem cieszyły się gry takie jak Osadnicy z katanu, jenga, scrabble, uno, bingo czy kalambury.
Ostatniego dnia poszliśmy pożegnać się z szumem fal, po wizycie nad morzem pozostają wspomnienia i żal, że czas upływa tak szybko. Pełni niesamowitych wrażeń wróciliśmy do internatu z zapałem do pracy i nadzieją, że będziemy mieli okazje jeszcze oddychać świeżym, morskim powietrzem i poczujemy złocisty piach pod stopami.